niedziela, 1 września 2013

ROZDZIAŁ 10
Powrót .
Obudziłam się z rana . Marco jeszcze spał i postanowiłam się  spakować  .
Gdy znosiłam pierwszą z dwóch walizek zobaczyłam Marco stojącego koło drzwi .
- Wstałeś .
- Można tak powiedzieć . Daj mi tą walizkę a ty idź po drugą .
Gdy zniosłam dwie walizki Marco poszedł do łazienki ułożyć włosy a ja poszłam się przebrać .
Po 5 minutach oboje wyszliśmy gotowi .  Wzięliśmy  po jednej walizce i wsiedliśmy do taksówki .
Po 15 minutach byliśmy na lotnisku . Czekaliśmy w ciszy na odprawę .
- Wiesz ... Nawet się z chłopakami nie pożegnałaś .
Powiedział Marco i znowu zapadła cisza . Po skończonej odprawie wsiedliśmy do samolotu a całą drogę przesiedzieliśmy w ciszy .  Gdy wylądowaliśmy w Polsce wyszliśmy z samolotu wzięłam walizki . Szliśmy ja pierwsza Reus z tyłu .  Przed sobą zobaczyłam ciotkę .
- Hej ciociu . - Zaczęłam miło
- Wiesz kochanie nie potrzebnie Cię tu ściągałam . Twoja siostra się nimi zajmie .
- Jak to siostra ? Ona ponoć umarła zaraz po urodzeniu .
- Nie  . Żyje i ma się dobrze . A ty jesteś bandzior nie człowiek .
Ciotka dała pieniądze na drogę powrotną . My radośnie pobiegliśmy do kasy i kupiliśmy bilety .
Po 3 godzinach byliśmy w domu . Obiecaliśmy , że nikomu nie powiemy o całym zajściu bo wydało się troszkę dziwne .
Siadłam . Stwierdziłam , że strasznie tu pusto . Fakt Marco się przeprowadził ale i tak było tu bardzo pusto .-Wiesz .- Zaczęłam - W tych domach dziecka ponoć zabija się coraz  więcej dzieci .
- Sugerujesz , żeby zaadoptować dziecko ...
- No tak .
- Hm  ... Nie jest to aż tak zła myśl . Ubieraj się i pójdziemy to załatwić .
Po pół godzinie byliśmy na miejscu . Opowiedzieliśmy o wszystkim . Babka z adopcji powiedziała , że możemy wziąć już dzisiaj pół roczne dziecko . My bez zastanowienia się wzięliśmy małego . Wypełniliśmy co trzeba . Zabraliśmy do domu . Okazało się , że za pół godziny Marco ma trening  i , że weźmiemy małego i pokażemy znajomym naszego słodziaka . Po około 20 minutach byliśmy na miejscu . Wszyscy zaczęli się na nas dziwnie patrzeć . Wyjaśniliśmy , że go zaadoptowaliśmy . Postanowiliśmy  siąść w kółeczku i nadać mu imię . Padały różne propozycje ale mi spodobało się imię które zaproponował Piszczu a mianowicie Radek .
Wszyscy zgodziliśmy się , że to będzie Radosław Reus .
Dziecko na ręce brał każdy . Było tak słodkie , że każdy chciał  je przytulić .
Postanowiliśmy , że rodzicami chrzestnymi zostaną Agata i Kuba .
Po treningu Marco  , ja , Ania , Agata , Kuba i Robert przyszliśmy do nas .
Chłopcy skręcali mebelki dla małego a ja i dziewczyny gadałyśmy sobie jak zawsze o niczym .
Chłopcy bardzo szybko poskładali meble zanieśli do pokoju małego i wszyscy usiedliśmy razem . Wszyscy zauważyli , że gdy Marco trzyma małego ten  od razu zasypia .
- Mnie tam się to podoba . - Powiedziałam . - Ty go będziesz usypiał .
- Mi tam to pasi .
Wszyscy wybuchli śmiechem  . Po około pół godzinie wszyscy wyszli twierdząc , że mały jest zmęczony ich widokiem i , że przyjdą jutro . Około 10 minut po ich wyjściu ktoś zapukał do drzwi myślałam , że to Łukasz w sumie dawno się nie widzieliśmy .
- Kochanie ty otwórz ! - Zawołał Marco . - Ja usypiam małego .
- Dobrze ! Już idę
Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało .
- Co nadal jesteś zła za tą petardę . Weź przestań . Jakoś się dogadamy .
- Mam taki układ ty  stąd wypierdalasz sam a mój chłopak nie dzwoni po policję .
- Nie pasuje mi taki układ .
- To wypierdalaj stąd i ogar dupe   .
Chłopak zaczął się ze mną szarpać i niestety dostał się do domu .
- Łanie tu masz maleńka .
- Staruchu pamiętaj , że jesteś starszy o 20 lat . Nie lubię Cię  , a no i potrafię zabijać jedną słomką więc się oddeleguj .
Chłopak wstał z kanapy i zaczął się do mnie przybliżać .
Marco usłyszał , że coś się dzieje i zszedł cichutko po schodach ale tak cicho , żebyśmy nie zorientowali się , że zszedł i chował się za szafą .  Niestety ja o tym nie wiedziałam . Myślał , że poradzę sobie sama więc na razie nie ruszał się z za szafy tylko słuchał o czym dyskutujemy .
- Kopnąć Cię w ten krzywy ryj . - Zaczęłam się drzeć na " petardowca "
Niestety obudziłam małego i Marco musiał wziąć Radka na ręce ale widział , że nie dam rady i przyszedł do mnie z dzieckiem .
- Widzę , że doczekałem się dziecka - Zaczął niechciany gość
- Jak twojego ? - Zaczęłam . - W tej Polsce coś Cię pierdolnęło czy co do cholery ?
- To jest moje dziecko - gadał dalej bez sensu .
- Panu podziękujemy . - Dodał Marco .
Wziął skurwysyna za szmaty i wyrzucił z mieszkania .
- Nic Ci się nie stało .
- Nic . Spokojnie , a co z małym ?
- Dobrze popatrzył na mnie i zasnął . Znowu .
-  Zanieś go na górę muszę Ci coś jeszcze wyjaśnić ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz